Filmowanie dronem z przymrużeniem oka - Radosław Przybyłek Filmmaker

Filmowanie dronem z przymrużeniem oka

relacja imprezy sportowe

Cześć jestem dron i nazywam się Mawik. Od 6 miesięcy latam dla Radka. Jest to umowa koleżeńska. On mną lata a ja się cieszę, że mogę rozprostować śmigła. Ale to latanie takie proste nie jest. Zaraz wytłumaczę.

Przede wszystkim żeby Radek mógł mną latać i zarabiać na tym pieniążki to musi wykupić OC. Nie ma tak łatwo. Ale Radek to odpowiedzialny chłopak, więc ubezpieczenie zawsze ma wykupione. Zuch z niego.

Filmowanie imprez sportowych 1
Start zawodników – Półmaraton Zegrzyński

Kolejna sprawa to Świadectwo Kwalifikacji. To, że jemu się wydaje, że umie latać to tylko mu się wydaje. Żeby ogarnąć ten cały “bałagan” jaki jest nad nim to musiał przejść szkolenie i zdać egzamin. Jak już zdał to otrzymał taki papierek i teraz chodzi i się chwali, że jest pilotem. Dobre sobie. Chciałby.

OK. To Radek ma ważne OC i papierek zwany Świadectwem Kwalifikacji. To jak myślicie może już sobie tak po prostu cyk i latać?

NIE!

Całkiem niedawno zauważyłem u niego w telefonie aplikację Droneradar. Przed każdym moim lotem klika tam Check-in i dopiero startuje. Z tego co zrozumiałem to teraz tak trzeba i że jest to wyjątkowe na skalę światową. Tylko w Polsce jest taki system. Epicko nie?!

Filmowanie-imprez-sportowych-1
Zawodnicy ustawiają się na linii startu

OC, Świadectwo Kwalifikacji i Droneradar to taka święta trójca latania w tej chwili. Jak tak dłużej się zastanawiam to w sumie dobrze, że to takie łatwe nie jest. Dzięki temu dronami latają bardziej rozważne człowieki.

To teraz przejdźmy do filmowania dronem, czyli mną. Jak już Radek złapie mnie za drążki, założy mi odpowiedni filtr ND i ustawi jakość 4k to się zaczyna MAGIA! Ja czasami jestem pod wrażeniem, że tak umiem. Latam między drzewami lub zaraz nad nimi śmiejąc się z ich małego wzrostu. Śmigam po niebie zwinnie jak jaskółki. Nagrywam takie momenty, że moja karta pamięci jest w szoku jak to widzi. No naprawdę powiem wam, że bajka. On nie lata tylko przód i tył. Tutaj zawinie. Tam delikatnie muśnie w dół gimbalem. Nie ma tu czasu na nudę. Jeszcze raz powtórzę – zuch chłopak ten Radek.

A jego klienci? Po prostu wyją z radości. Same ochy i achy. Najgorsze jest to, że to on zbiera wszystkie laury a tak naprawdę to ja tam w górzę latam i ryzykuję swoje życie. Ale cóż. Taka widocznie jest rola filmowego drona. Do zobaczenia kiedyś tam na niebie.

Leave a Comment