Opowiadania
Idealny filmmaker, czyli o filmowaniu opowiadania | Rozdział 4
„Od nas przynajmniej dostałeś parasol ” – tak mój post o deszczowym Ultramaraton Powstańca 1944 skomentował Bartłomiej Sobecki organizator Ultra Kamieńsk, które filmowałem tydzień później.
Tak, dostałem parasol, ale tym razem nie wziąłem kaloszków. Pogodę sprawdziłem na dzień przed imprezą i wiedziałem, że będzie padało. Ale głowa odrzuciła tę myśl. Nie wierzyłem. Nie chciałem wierzyć, że znowu będę filmował w deszczu. Ale od początku…
Sobotni poranek poszedł według schematu: pobudka, szybkie śniadanie, toboły do auta i w drogę. Jechałem w stronę Góry Kamieńsk i obserwowałem niebo. Będzie padało czy nie będzie? Gdy dojechałem na miejsce zaczęło padać. Sic! K$@#a! Je%#@na mać! – w brzydki sposób skomentowałem pod nosem to co się działo. Siedziałem w aucie i patrzyłem jak krople spływają po przedniej szybie samochodu. Przynajmniej Rain-X działa – pomyślałem.
Cała impreza Ultra Kamieńsk rozłożona była na 2 dni. W sobotę start MTB Kamieńsk i Górska Dyszka. A w niedziele creme de la creme biegi 25km i 50km. Na pierwszy rzut MTB w deszczu. Na szczęście wszystkie miejscówki blisko bazy. Kałuże i błoto zrobiły swoje, dzięki temu miałem ładne ujęcia, którymi muszę zrekompensować brak drona.
Po południu rusza Górska Dyszka. Pogoda już się poprawiła, wyszło słońce, ale nadal było mokro. Dyszka nagrana w szybkim tempie. Wieczór przy piwku i ognisku był miłym zwieńczeniem tego źle rozpoczętego dnia. Nowym doświadczeniem była noc przespana na karimacie i w śpiworze na podłodze jakiejś sali. Przynajmniej dowiedziałem się, że ten rodzaj wypoczynku nie jest dla mnie.
Nadchodziła niedziela…